|
Wolontariatem zainteresowałem
się ze względu na młodzież, z
którą zawsze pracowałem. Kiedyś,
a było to w listopadzie 1998
roku, podczas świętowania moich
imienin, przysłuchiwałem się
rozmowie dwóch sióstr włoskich
o wolontariacie - formacji, której
do tej pory nie znałem. Zadałem
potem siostrom kilka konkretnych
pytań dotyczących wolontariatu
i spostrzegłem, że to jest to
czego szukam, że to może być
coś wspaniałego, gdy zaproponuję
tę formę współpracy i służby
"mojej" młodzieży.
Przebywając później we Włoszech
zapoznałem się bliżej z ideą
wolontariatu czyli
bezinteresownej pomocy najuboższym,
i wiedziałem już wtedy, że
idea ta jest mi bliska. (zdjęcie, zdjęcie, zdjęcie) Zaproponowałem
współpracę młodzieży. Nie
wszystkiej jednak (przynajmniej
na początku). Zbyt mało wiedziałem
o wolontariacie, który okazał
się sprawą niełatwą, bo i
wymaga pewnych konkretnych już
predyspozycji, formacji i pociąga
za sobą spore koszty. Dlatego
zwróciłem się z "ofertą"
do kilku młodych ludzi, a ta
została natychmiast podjęta.
Formację rozpoczęliśmy wspólnie
u Sióstr Kanosjanek już w
styczniu 1999 r., a wkrótce
potem otrzymaliśmy wiadomość z
Rzymu, że podczas wakacji będziemy
mogli pracować na Sycylii. Po dość
długich i intensywnych
przygotowaniach wyjechaliśmy
wreszcie na całe wakacje, by tam
- na Sycylii -oddać się
bezinteresownej pracy wśród
najuboższych:
w Punkcie Pierwszego Kontaktu dla
Uchodźców w Trapani,
prowadzonym przez wolontariuszy włoskich;
w Domu Dziecka dla chłopców z
rodzin patalogicznych w Trapani,
w domu Caritas dla upośledzonych
psychicznie, organizując czas
dzieciom wyrzutków społecznych
w jednej z dzielnic Trapani u
podnóża Góry Erice (zdjęcie). Pracowaliśmy również
w przytułku dla najuboższych w
pięknej nadmorskiej miejscowości
Cefalú. I chyba te ostatnie przeżycia
były najmocniejsze. Myślę, że
w każdym z nas pozostawiły trwały
ślad. W niektórych na pewno -
zdecydowali się na roczny
wolontariat w Afryce (Poche
parole tanti fatti). Trwali najpierw
w intensywnych przygotowaniach,
cieszę się, że mogłem im
towarzyszyć - i fizycznie, ale
przede wszystkim duchowo -modlitwą
- już na początku lata
wyjechali do Włoch, a stamtąd
po krótkim czasie do Togo czy
Tanzanii (To moje
powołanie - świadectwo Joli). Tak wyglądał
nasz wolontariat, a właściwie
jego początki. Ale to nie
wszystko, idea nie umarła wraz z
powrotem z Afryki ostatnich...
Najcenniejsze jest to, że mamy
cudowną młodzież, chętną do
współpracy, rozumiejącą
potrzeby innych i hojną. Tak
hojną, że potrafią zrezygnować
ze swojego czasu wolnego, z
wakacji, by poświęcić się dla
innych. Bardzo szybko znaleźli
się naśladowcy tych pierwszych,
wyjechali również. Dziś, niektórzy
wrócili, niektórzy zostali.
Okazało się bowiem, że jest to
tak silne, że można przerwać
studia (urlop dziekański),
zrezygnować z pracy (zawiesić
na jakiś czas) - mam tutaj na myśli
grupę lekarzy z terenu właściwie
całej Polski, inżyniera z Kielc
i wielu innych, by podjąć służbę
wśród tych, którym jest ciężej
niż nam.
Wolontariat
Kanosjański - propozycja dla
wszystkich
Jak zostać
wolontariuszem kanosjańskim?
WSTECZ
|
|
|